Podróż minęła nadspodziewanie dobrze. Na warszawskim
lotnisku postawiono sporo komputerów nazywanych kioskami na których pasażer
może się sam odprawić, a następnie w krótszej kolejce zdaje jedynie bagaż. Przy zdawaniu bagaży przeżyliśmy moment
niepewności, gdy pani zapytała nas o wizy do Wietnamu, a my mieliśmy tylko
jakieś listy pasażerów przesłane nam przez wietnamskie biuro nazywane promesą.
Pani zabrała nam wydruk i pobiegła zapytać koleżanek, bo twierdziła, że takie
coś pierwszy raz widzi. Na szczęście koledzy byli bardziej doświadczeni i
wyszło ok.
Lot z Moskwy trwał ponad 9h z czego pospaliśmy może 3h. Drzemki przerywały podawane posiłki.
Aeroflot - zestaw obiadowy
W celu uatrakcyjnienia momentu startu i lądowania Aeroflot
wprowadził transmisję na żywo z kabiny pilota na ekranach LCT w zagłówku
każdego z foteli :) W samolocie panowała temperatura komfortowa na sweterek lub
dwa. Natomiast wysiadając gdy przechodziliśmy przez business class stwierdziłem,
że tu mają ogrzewanie. No cóż znów dałem się nabrać to temperatura z zewnątrz
buchała przez drzwi. Już po kilku minutach maszerujemy w krótkich rękawkach :)
Nastraszeni
załatwianiem wiz na lotnisku staliśmy z duszą na ramieniu trzymając już
wypełnione formularze wizowe ściągnięte z netu i wypisane jeszcze w pl. Mieliśmy
też wydrukowaną promesę wizową za 9$/1os
ze strony wietnamskiego pośrednika. Przeżyliśmy jednak miłe zaskoczenie. Kwestię
wiz załatwiliśmy w 15 min. Przed okienkiem stał tłum ludzi z oczami wbitymi w ekran
LCD powyżej. Zamiast wywoływać kolejne osoby łamiąc sobie język, na ekranie pokazywano na
szybko zeskanowane zdjęcie paszportowe, a niektóre nazwiska dodatkowo pięknie
wypowiadał komputer. W okienku kilka młodych, umundurowanych, sympatycznych pań.
Wszystko szło błyskiem nawet jeśli ktoś nie miał zdjęcia do wizy pani
wyskakiwała do gościa z aparatem i robiła mu fotkę. Następnie lecimy po bagaż.
Już mnie łeb rozbolał od wpatrywania się w karuzelę i rozważałem kwestię
wystąpienia do linii z wnioskiem o zaginięcie, ale nagle po 20min jest czerwony
plecak Aurelii, a po chwili mój. No to jesteśmy na miejscu;).
W biurze turystycznym na lotnisku – kupiliśmy od razu bilety na pociąg do Lao Cai
na 1.11.13 to pt – weekendy są obłożone i od razu powrotny po 40$ od szt. Razem
160$. Pociąg jest turystyczny czyli same plusy – zobaczymy w realu. A potem
przed lotnisko i wsiadamy do busa za 40 000 dongów od osoby (2$). Dla
zmylenia kierowcy, żeby nie obwoził nas po hotelach w których ma prowizję
powiedzieliśmy, że jedziemy na dworzec kolejowy. Jadąc za oknami oglądamy
wielki plac budowy. Jest szaro, buro, pełno kurzu i ogólnie demolka :) Po
odwiedzonych krajach nasuwa się stwierdzenie po prostu Azja. Po drodze padało, było
pochmurno, parno, ale zanim dojechaliśmy do celu słoneczko wyszło. Temp. ok26st
lekki wiatr, jest bardzo przyjemnie. Dojechaliśmy
w niecałą godzinę. Kierowca wysadził nas gdzieś w centrum olewając nas i dworzec.
Okazało się jednak, że wszędzie tu blisko.
w drodze do hotelu reanimacja pachnącym ananasem :)
Na początek relaks, więc postanowiliśmy zaszaleć hotel Symphony (22$ za noc w pokoju 2os ze śniadaniem). Jest
oczywiście wi-fi jak wszędzie,klima,
lodówka, TV LCD, komputer, sejf i piękna łazienka z ręcznikami i suszarką do
włosów ;)
Bierzemy szybki prysznic i i w miasto na szybki rekonesans.
tak wygląda praca na zmywaku w Wietnamie - są chętni? ;)
to nasz obiad i kolacja po lewej ananas z mięskiem super smaczne pałeczkami trzymam gołąbki - prawie takie jak nasze i klopsiki w pomidorach nie mogliśmy tego zjeść porcja 5$
widok z kawiarni Pho Co nad jez. Hoan Kiem
w dobie e-kultury pierwszy raz zakosztowaliśmy e-kawy ;) Zastanawialiśmy się cóż to jest po złożeniu zamówienia. Aurelia była zachwycona jej wyglądem :) Tymczasem po pierwszym łyczku przeszły ją dreszcze i o mało nie spluneła na stolik. "e" oznaczało w tym przypadku egg. Kawa na maksa słodka z gęstą, grubą warstwą kogla-mogla. Tym razem to ja zakochałem się w kawie :)
Hanoi zalewają potoki motocykli.
hotelowe drapacze ;) - taki charakter budowli wymusza wietnamski system podatkowy
Jutro wycieczka 2 dniowa do zatoki Ha Long będziemy na
statku i nie spodziewamy się wi-fi. Tak że odezwiemy się pewnie dopiero 2
listopada.
"Dla zmylenia kierowcy, żeby nie obwoził nas po hotelach". Jesteście już stare lisy, nie ma jak doświadczenie :-) E-kawa, no moja ulubiona.
OdpowiedzUsuń