Budzimy się mokrzy jak
to w tropikach. Wita nas słoneczny i upalny dzień. Natychmiast uruchamiamy
wentylator i dopiero wtedy jest czym oddychać. Zjadamy skromne, ale dobre
śniadanie w hotelu za 3$/os zestaw. I maszerujemy do centrum. Już po drodze
mijamy sklepy krawieckie oraz obuwnicze co nie pozostawia wątpliwości co jest
specjalnością miasta.
podglądnięte z kawiarni, sprzedawcy nie pałają entuzjazmem jak widzą paparazzi
to przy tej kawie i lassi bananowym - (2,5$ za sztukę) robimy zdjęcia pobliskim sklepikom :)
trudno sie zdecydować, który jest najładniejszy, w związku z tym kupimy kilka :)
Uliczki stają się wyraźnie węższe, a ruch ograniczony do
rowerów i motocykli.
A to opcja dla znużonych upałem
wymarzone miejsce na sesją ślubną :)
Wkraczamy właśnie w najbardziej urokliwą część miasta. W
promieniach słońca ze swoją oryginalną kolonialną niską zabudową w kolorze żółtym,
wąskimi uliczkami oraz zamuloną rzeką i łodziami robi niesamowite wrażenie. Szczególnie
na tle błękitnego nieba ze wszech porastającą roślinnością.
rzeka Thu Bon
Wiele ścian z powodu
intensywnej wilgotności porastają mchy i grzyby. Przemieszczamy się uliczkami
bez wyraźnego celu. Nie trudno natrafić tu na słynny most japoński czy pomnik
naszego rodaka o którym wspominaliśmy http://wietnam2013.blogspot.com/2013/10/temperatura-rosnie.html .
powstał w XVII budowę mostu przypisuje się japońskiej społeczności
pomnik Kazimierza Kwiatkowskiego
W końcu w biurze
informacji turystycznej kupiliśmy bilety złożone z 5 kuponów 120tyś dong (6$)/1os
uprawniające do zwiedzenia 5 miejscowych atrakcji. Wyszukujemy je więc mając w
ręce niezbyt precyzyjną mapkę dołączoną do biletu. Zwiedzamy bogato zdobione
świątynie Chińskie oraz dawny dom mieszkalny.
Powoli zaczyna doskwierać nam upał. Zbliża się pora
obiadowa. Postanawiamy spróbować ulicznego jedzenia wprost z chodnika. Wieprzowe
szaszłyczki z grilla zawijane w lepki papier ryżowy wraz z zieleniną ogórkami i
miętą oraz sosem chili. Zostaliśmy poinstruowani jak je przyrządzać. 1szt = 0,5$.
Smakują bardzo dobrze jednak aby się najeść musimy zjeść co najmniej 4-5 szt.
Następnie wpadamy do hotelu na krótki odpoczynek. I tu miła niespodzianka. Pani z recepcji wręcza nam pranie oddane wczorajszego wieczora. Jest czyste i pachnące (1kg za 1,25$).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz